Pokręcił głową. „O mało nie umarła. Nie musi mnie też nosić”.
Szybko pojechałam do domu, wślizgnęłam się z powrotem do łóżka, zanim wrócił, i słuchałam cichego oddechu Lily. Następnego ranka, kiedy on był w pracy, a ona spała, zadzwoniłam do ośrodka. „Mój mąż uczęszcza na wasze spotkania grupowe” – powiedziałam. „Czy jest coś dla partnerów?”. Były – środowe kółko.
Poszłam. Osiem kobiet siedziało na składanych krzesłach, wszystkie z tym samym pustym, przerażonym wyrazem twarzy, który nosiłam od tygodni. Rozmawiałyśmy o traumie porodowej, o tym, jak w różny sposób wpływa ona na oboje rodziców i jak unikanie jest niezdarnym sposobem umysłu na ochronę tego, co kocha. Liderka powiedziała: „Dzięki wsparciu i komunikacji pary wychodzą z tego silniejsze”. Po raz pierwszy od tygodni poczułam, jak budzi się we mnie nadzieja.
Tej nocy nie spałem. Lily spała przytulona do mojej piersi. Kiedy Ryan wszedł, na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie – rzadko kiedy byłem w stanie czuwania.
„Musimy porozmawiać” – powiedziałam cicho. „Śledziłem cię”.
Zamknął oczy, opadając ramionami. „Nie chciałem, żebyś się martwiła”.
„Jesteśmy drużyną” – powiedziałam, podchodząc bliżej.
Spojrzał na Lily, a potem na mnie. „Tak bardzo bałem się stracić was oboje” – wyszeptał, dotykając jej drobnej dłoni.
„Nie musisz się już bać sama”.
Dwa miesiące później jesteśmy na terapii dla par. On nadal chodzi na swoją grupę; ja nadal chodzę na swoją. Każdego ranka najpierw bierze Lily, przyciska policzek do jej policzka, wdycha ten ciepły zapach mleka i patrzy na nią w pełni – miłość bez cienia. Koszmary przychodzą rzadziej, a kiedy już się pojawią, budzi mnie i idziemy razem korytarzem w delikatnym blasku lampki nocnej.
Pierwszy rozdział nie był zachwycający. Był trudny. Ale kolejne strony są łagodniejsze. Czasami twarz, której nie możesz znieść, to ta, która prowadzi cię z powrotem do życia, które prawie straciłeś. Czasami najciemniejsza noc to po prostu droga między miejscem, w którym byłeś – a miejscem, do którego jesteś na tyle odważny, by teraz pójść.
zewijał, robił wszystko jak należy – ale rzadko na nią patrzył. Jego wzrok unosił się tuż nad jej twarzą, jakby bał się na nią spojrzeć. Kiedy próbowałam zrobić zdjęcia noworodkowi, znajdował preteksty, żeby wyjść. W drugim tygodniu zaczęłam się budzić na dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Piątej nocy to już weszło w nawyk.
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.