Szli korytarzami, których ściany zdobiły obrazy i fotografie. Emily zwolniła przy jednym z portretów – przedstawiał młodego Richarda, jeszcze nie siwego, w kasku, stojącego w pobliżu niedokończonego budynku.
„To był twój szef dwadzieścia lat temu” – powiedział Carter. „Sam zbudował firmę od podstaw”.
Emily skinęła głową. Trudno jej było sobie wyobrazić, że mężczyzna w drogim garniturze stał kiedyś na placu budowy wśród betonu i cegieł.
Kiedy dotarli na drugie piętro, pani Carter pokazała im bibliotekę. Dla dziewczyny było to objawienie: setki książek na półkach, zapach papieru i starej skóry. Zamarła w drzwiach, jak przed ołtarzem.
„Umiesz czytać?” zapytał nagle Carter.
„Trochę” – przyznała Emily. „Moja babcia mnie uczyła. Mówiła, że jeśli umiesz czytać, nigdy nie będziesz sam”.
Po raz pierwszy na twarzy gospodyni pojawił się delikatny cień uśmiechu.
– Możesz usiąść w bibliotece. Ale obchodź się z książkami ostrożnie, dobrze?
Emily skinęła głową tak energicznie, że pasma jej potarganych włosów opadły jej na twarz.
Dzień minął jak w mgnieniu oka. Służący patrzyli na dziewczynę z niepokojem, niektórzy z ciekawością, inni z podejrzliwością. Kucharze w kuchni szeptali, gdy Richard kazał przygotować dla niej osobne dania. Ogrodnik uniósł brwi ze zdziwienia, widząc, jak dziewczyna z zachwytem patrzy na kwiaty.
Emily czuła, że ten świat jest obcy. Zbyt wielki, zbyt błyszczący. A jednak kuszący. Bała się go i jednocześnie ją do niego przyciągał.
Tego wieczoru Richard znalazł ją w bibliotece. Dziewczynka siedziała na dywanie, trzymając na kolanach ogromną książkę z obrazkami.
„Podoba ci się?” zapytał, siadając obok niej.
„Tak” – skinęła głową. „Tu jest cały świat. Nawet lepszy niż w filmach”.
„Ty też możesz iść do kina” – uśmiechnął się szeroko. „Kiedy tylko zechcesz, po prostu powiedz”.
Spojrzała na niego.
– Czy mogę… tu zostać? Nie dzisiaj, ale ogólnie.
Richard milczał przez chwilę. Widział strach w jej oczach – strach, że zostanie wyrzucona, że to wszystko jest tylko tymczasowe.
Dziewczyna uśmiechnęła się – po raz pierwszy szczerze, szeroko, tak że jej twarz rozświetliła się światłem.
Ale nie wszyscy w domu podzielali entuzjazm właścicielki. Następnego dnia, kiedy Richard wyszedł do biura, pani Carter zawołała dziewczynę do siebie.
„Emily” – powiedziała surowo – „chcę, żebyś zrozumiała, że ludzie będą gadać. Będą myśleć, że nie jesteś tu z prawa. A twoim zadaniem jest udowodnić, że to nieprawda.
„Jak… to udowodnić?” dziewczyna była zdezorientowana.
Następny
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.