Moja żona zaczęła wracać do domu po godzinie 21:00 z dziwnymi śladami na nadgarstkach, więc pewnego wieczoru pojawi się w jej przedwcześnie
Za nią stali niezręcznie dwaj koledzy, Sanjay i Amira, o ile dobrze pamiętam. Papiery i wykresy walały się po stole, a laptop wciąż wyświetlał dane na ścianie.
Odwróciła się do nich i powiedziała ściśniętym głosem.
„Chłopaki… możemy to zakończyć jutro rano?”
Skinęli głowami bez słowa i przeszli obok mnie.
Pozostaliśmy tylko my.

Papierkowa robota na biurku | Źródło: Midjourney
Wszedłem do środka.
Drzwi zamknęły się za mną, stłumione finałem, i nagle cisza wydała się nie do zniesienia.
Byłem bardzo świadomy swojego oddechu i dźwięku, jaki wydawał w ciszy, jakby nie pasował do tego pomieszczenia.
Blask projektora rzuca na ściany niewyraźne wykresy, diagramy, akronimy miar dobrego samopoczucia, których nie rozpoznaję. Jeden z wykresów był czerwony, a potem zmienił kolor na zielony. To taki rodzaj wyświetlacza, który Nara potrafiłaby wyjaśnić w dziesięć sekund.

Zbliżenie mężczyzny stojącego w biurze | Źródło: Midjourney
Spojrzałam na niego tak, jakbym miała nadzieję, że jeśli będę patrzeć na niego wystarczająco długo, to mi się do czegoś przyzna.
Moja żona wróciła do stołu, powoli, jakby jej nogi zapomniały, jak się poruszać. Zebrała kilka luźnych papierów w stos, ale ręce jej się trzęsły.
Niewiele, tylko tyle, żebym mógł coś zobaczyć.
„Jest tu kurczak w sosie pomarańczowym, Jon” – powiedziała. „Sanjay go zamówił”.

Pojemnik na żywność na biurku | Źródło: Midjourney
„Nie jestem głodny, Nara” – powiedziałem. „Chciałem tylko… dowiedzieć się więcej”.
Odwróciła się i zebrała więcej papierów.
Następny
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.